Recenzja biura podróży Гал-Круиз (Lwów)

Niezapomniana Hiszpania!

Autor:
Data zakupu usługi: 23 lipiec 2013
Pisemny: 07 sierpień 2013
8.0
Biuro podróży: Гал-Круиз (Lwów)
Typ usługi: экскурсионный тур

Dzień dobry wszystkim!

Zacznę od tego, że przez długi czas zajmowałem się doborem udanej wycieczki, która łączy w sobie program wycieczek + wakacje nad morzem + brak przepraw nocnych + odpowiednią politykę cenową.

W „Gal-Cruise” zgłosił się po raz pierwszy. I oczywiście, po przeczytaniu różnego rodzaju, często niezbyt pochlebnych recenzji, zwątpili, czy warto od nich zwiedzać. Ale mimo wszystko wszystko potoczyło się tak, jak się stało, a opierając się na „szczęśliwej gwieździe” i pozytywnym nastawieniu, nadal zdecydowaliśmy się na wycieczkę „All at Sea to Spain” i wcale tego nie żałowaliśmy :)

Od razu ostrzegam, że wszyscy, którzy nigdy nie jeździli autobusem, powinni zdecydować, czy im to odpowiada. Ponieważ prawie wszystko, nawet najbardziej super-duperskie auto-podróże, ma szereg „funkcji”, które nie są odpowiednie dla wszystkich. Dlatego dowiedz się wszystkiego z wyprzedzeniem od znajomych, przyjaciół, na stronach turystycznych i forach; żeby później nie było to „niezmiernie bolesne dla bezcelowo spędzonych wakacji”.

Powiem też, że mam doświadczenie w podróżowaniu autobusem. Raz wybraliśmy się z Wróżką iz Porozumieniem, i nie raz. W zasadzie zawsze byłem zadowolony z wyjazdów (nie licząc drobnych szczegółów, których w tej chwili nie pamiętam i dziękuję Bogu :)

To było lekkie wprowadzenie. A teraz bliżej „ciała” (jak mówią).

Wycieczka o nazwie „Wszystko drogą morską do Hiszpanii” obejmowała 12 dni „pływania”. Spośród nich 6 pełnych dni na morzu !!! Wszystkie pozostałe dni to przejażdżka w kierunku morza (wybrzeże Costa Dorado) iz powrotem + w drodze do Budapesztu i Werony tam oraz z powrotem do Nicei i Mediolanu.

Budapeszt „przegrał” z nami siłą wyższą, a raczej beznadziejnym lenistwem i szkodliwością ze strony węgierskich obyczajów, w których zostaliśmy uwięzieni przez około 5,5 godziny. Widać, że po tak długim oczekiwaniu na granicy udało nam się tylko dostać do hotelu na Węgrzech i zasnąć. Na szczęście nie byliśmy bardzo zdenerwowani, ponieważ wieczorna wycieczka statkiem po Budapeszcie oferowana nam w programie wycieczki była już przez nas niejednokrotnie próbowana w innych wycieczkach autobusowych :)

Następna Verona przybyła późnym popołudniem. Wycieczka jest dobra, z przewodnikiem i słuchawkami. Co prawda nie było wolnego czasu, bo musieliśmy jechać do hotelu, żeby wczesnym rankiem wyjechać do oddalonej o około 1100-1200 km Hiszpanii.

Generalnie do Tarragony (Katalonia, Costa Dorado) przyjechaliśmy późno w nocy.

A pierwszą dobrą wiadomością były późne śniadania (do 11.00)!!!

Hurra!!! To dla nas bardzo ważne, ponieważ wczesne wstawanie na wakacjach to nie polowanie! Hotel w Tarragonie znajdował się w centrum miasta, przy ich głównej ulicy (Rambla). Wokół dużo restauracji, kawiarni, zabytków i sklepów. Chociaż hotel nie jest nowy, jest całkiem godny 3*.

Osobny temat, Tarragona. Właśnie nas przekonała! I szczerze w niej zakochaliśmy się :) To miasto z własnym charakterem, energią i historią! Udało nam się zapoznać z jego tradycjami, w szczególności z kasztelami, budowniczymi zamków (wież ludzkich). Na Wikipedii są informacje na ten temat, dla zainteresowanych przeczytaj. Krótko mówiąc, widzieliśmy to na własne oczy! To jest coś!

A Tarragona to też przyjemne morze, lepiej nie w samym mieście pod amfiteatrem, ale kilometr od niego. Autobusem nr 11, nr 9 i nr 1e dojedziesz tam w 5 minut. Tam jest niebieska flaga :)

A jednak to miasto to solidny magazyn starożytnych rzymskich zabytków i ruin, a także przytulne uliczki i przyjemne kawiarenki ze wspaniałą śródziemnomorską kuchnią!

Także osobny temat Barcelona! Podchodzi do niej z Tarragony

trenuj co pół godziny. A w ciągu 1 godziny 20 minut i 7,5 euro zawiezie Cię do stolicy Katalonii. W skrócie: wszyscy powinni tam być!!!

a najlepiej: nie raz i nie w grupie. Barcelona to coś! Miasto jest tak dynamiczne, bogate, wypełnione tyloma zabytkami, że zapiera dech w piersiach!!!

Krótko mówiąc, trzeba zobaczyć Barcelonę!!! Zakupy - najlepsze!

Tak więc ostatniego dnia przed wyjazdem ogarnął mnie lekki smutek, nie chciałem wyjeżdżać. Ale wszystko prędzej czy później się kończy i „odpływamy” w kierunku „domu – słodkiego domu”. Droga nie była blisko. W drodze powrotnej odwiedziliśmy fakultatywną wycieczkę po Nicei, podobało nam się miasto, a raczej jego stara część: nawet bardziej niż słynne nabrzeże.

Potem był Mediolan, miasto „amatorskie” jak dla mnie. Ale zdecydowanie musisz tam pojechać :)

I wreszcie prawie ojczyzna i „Hurra!” zwyczaje w 40 minut! Nagrywać!

Tak więc na tej wycieczce pobiliśmy jednocześnie dwa rekordy - "najdłuższy" pobyt na odprawie celnej i "najkrótszy" :)

To dzięki drugiemu „krótkiemu” udało nam się złapać pociąg we Lwowie, z czego byliśmy niesamowicie zadowoleni!!!!:)

A zatem wyjazd podsumuję ezoterycznymi wnioskami:

To, jak się dostroisz, jest tym, co dostajesz! Byliśmy nastrojeni na ciągłe pozytywne i relaksujące chwile, a w końcu mimo drobnych "usterek" po drodze wszystko poszło świetnie, czego też Wam życzę!!!

Podróżuj daleko i szeroko!!!!