Autor:
Data zakupu usługi: 10 styczeń 2014 Pisemny: 30 czerwiec 2014 |
|
Biuro podróży: Алголь Туроператор (Lwów) Typ usługi: экскурсионный тур |
Na świeżych utworach mówię o trasie Trzech Muszkieterów (17-24 maja).
Początkowo chcieli pojechać do „Elegant Paris” (przede wszystkim interesowały ich 2 noce w Paryżu), ale niestety grupie nie było dość i musieli jeść to, co dają.
Pociąg z Charkowa przyjeżdża do Lwowa po południu (13:30), co nam nie odpowiadało, bo. autobus odjeżdżał o 8:30 ze stacji kolejowej, więc do Lwowa dotarliśmy dzień wcześniej.
Jeśli masz okazję, to przyjdź dzień wcześniej, Lwów będzie Cię czymś zaskoczyć. Mimo to lepiej wybrać się na całodniową wycieczkę po dobrze przespanej nocy, a nie po nocy w pociągu. Z hostelami-hotelami we Lwowie nie ma problemów, jest ich co najmniej kilkadziesiąt tylko w historycznej części miasta, a ceny za nocleg zaczynają się od 70 UAH za dobę za osobę, pokój dwuosobowy będzie kosztował trochę więcej .
Jeśli wynajmujesz pokój w hostelu, lepiej go znaleźć w okolicy Rynku - blisko sklepy, kawiarnie-restauracje i zabytki koncentrują się głównie na tym odcinku, a dojście do dworca zajmuje 10-15 minut taksówką (co więcej, koszt jest stosunkowo demokratyczny - około 20 UAH). Kto będzie tego potrzebował - napisz, podzielę się numerami frekwencji taksówek i hosteli :)
Gorąco polecam piwo w Królewskim Browarze na Starej Żydowskiej Ulicy! Jest jednak wystarczająco dużo lokali, w których można dobrze zjeść i wypić piwo (lub coś mocniejszego) - Kumpel, Stargorod i Kryivka (Nawet nie próbuj Zenika) ...
Może bardzo pomóc w odnajdywaniu zabytków i orientacji w tzw. "Dovidnik-podróżnik Lwów, panorama historycznego centrum"! Całkiem dobry przewodnik turystyczny.
A więc sama wycieczka!
Pierwszy dzień. Spotkanie na dworcu z przedstawicielem Algola o 8 rano, znajomy eskortuje do autobusu, ładujemy rzeczy (i wodę!
Jeśli podróżujesz latem, kup paczkę wody, bo w Europie nie jest to najtańsza przyjemność), zapoznaj się z towarzyszącym przewodnikiem i kierowcami – i ruszaj! Odjazd o 8:30, autobus całkiem wygodny, jest mało osób (w naszej grupie było 32 osoby - to zrozumiałe, kurs euro wzrósł 1,5 raza w ciągu kilku miesięcy)...
Następnie przejście do odprawy granicznej i celnej. W zależności od okoliczności może to zająć od 40 minut do kilku godzin. Mieliśmy szczęście i całą procedurę przeszliśmy w około godzinę. Jest możliwość zajrzenia do strefy bezcłowej i kupienia czegoś na trasie, to jest dla kogoś bardziej interesujące, dla kogoś alkohol, a dla kogoś słodycze :) Po przekroczeniu granicy nie zapomnij ustawić zegara na Jednak czas środkowoeuropejski przewodnik z pewnością przypomni Wam o tym niuansie.
Następnie odbywa się jednodniowa wycieczka z kilkoma przystankami w całej Polsce. Około godziny 21:00 dotarliśmy do hotelu tranzytowego w Legnicy.
Jeśli więc masz siłę, ochotę i nastrój, możesz wędrować po tym mieście przez godzinę przed pójściem spać.
Sam hotel należy do sieci Qubus. Jest pozycjonowany jako 4-gwiazdkowy i ogólnie uzasadnia swoje gwiazdki rozciągnięciem, moim zdaniem 4 z dużym minusem. Minus ze względu na skromne śniadanie :) Głodny nie wyjdziesz, ale nie spodziewaj się też kulinarnych pyszności.
Drugi dzień. Śniadanie o 7, oddanie kluczy i wyjazd do Berlina o 8:00 Możesz łatwo sprawdzić odległość między punktami na trasie - zapytaj kierowców lub nawiguj za pomocą GPS na telefonie lub tablecie. Ale spodziewaj się średniej prędkości około 75 km/h.
Około południa dotarliśmy do Berlina, autobus odjechał, a grupa wyruszyła na zwiedzanie. Jeśli byliście już w Berlinie i macie własne plany, a przewodnik po mieście nie jest zbyt ciekawy (my mieliśmy Zhannę, wszystko było nudne) – lepiej iść samemu.
Początek badania był w Reichstagu, koniec na Wyspie Muzeów (około 2 godziny zwiedzania). Nie zamawialiśmy fakultatywnych, więc w skrócie opowiem, co robiliśmy w czasie wolnym w Berlinie (czyli około 9 godzin).
Przede wszystkim pojechaliśmy do Pergamonu, bilet wstępu kosztuje 12 euro, audioprzewodnik jest bezpłatny, więc rozsądnie uznaliśmy, że nie ma sensu zamawiać fakultatywnego na Pergamonie za 25 euro. Następnie przeszliśmy się do Checkpoint Charlie – lunch w Sony Center na Placu Poczdamskim – wspinaczka pod kopułę Reichstagu (za darmo, ale trzeba wcześniej zamówić przepustkę na stronie Bundestagu) – dworzec kolejowy (gdzie można mieć coś przekąsić i zajrzeć do supermarketu spożywczego). A ok. 23:00 spotkanie z resztą grupy pod Reichstagu… i nocleg do Amsterdamu (ok. 630 km).
Trzeci dzień. Przylot do Amsterdamu około 10 rano. Mieliśmy niezbyt ciekawą ankietę w Irinie (jeśli się nie mylę), z przystankiem w sklepie przy fabryce diamentów.
Zaproponowano 2 wycieczki - Vollendam-ZaanseShans i łódź na Amstel. Popłynęliśmy tylko łodzią, więc mieliśmy 4-5 godzin wolnego czasu, które spędziliśmy wędrując po ulicach Amsterdamu i idąc do ICE BAR przy Placu Rembrandta. 17:00 spotkanie z grupą na łódce (15 euro). Jechaliśmy kanałami około godziny, nie mogę powiedzieć, że jest szczególnie ciekawie, ale to bardziej pytanie do organizatorów tych wycieczek, bo tam jest zero treści informacyjnych, a dałoby się zrobić markizę, słońce dosyć piecze silnie. Jednak nakrycie głowy i kilka puszek piwa może poprawić odbiór :) O 18:00 - spotkanie z całą grupą i zameldowanie w hotelu. Mieliśmy 3-gwiazdkowy Botel, dawny statek motorowy - teraz przekształcony w hotel. Pokoje są małe, ale widok na zatokę z okien rekompensuje tę niedogodność. Z hotelu co pół godziny kursuje bezpłatny prom do centrum miasta.
Więc jeśli masz siłę, całkiem możliwe, że udasz się albo do trzeciego fakultatywnego, albo pospacerujesz samotnie po Dzielnicy Czerwonych Latarni lub udasz się do kawiarni. Ale prom kursuje do 23:45, więc mierz czas i tak! Bądź ostrożny i uważny. A na drogach, bo rowerzyści latają jak Batman, a w kawiarniach!)
Czwarty dzień. Tradycyjnie śniadanie o 7, wyjazd o 8. Krótka przejażdżka (około 200 km) do Brukseli. Ankietę prowadził znakomity przewodnik Igor (bardzo pouczający iz humorem!) - tutaj przypisuje się wybór przewodnika Algolowi. Po tradycyjnie wolnym czasie (jeśli ktoś nie chce zwiedzać Parku Mini-Europe). Polecam spróbować belgijskich gofrów i belgijskiego piwa, jest tam szczególnie smacznie, moim zdaniem nawet lepiej niż w Czechach. A żeby było smaczniej do picia, lepiej spróbować w jakimś pubie, na przykład w „White Tremens” 2 kroki od Pissing Girl (jest taka „atrakcja” w stolicy Unii Europejskiej).
Przyjemność nie należy do najtańszych, ale warto. Poszliśmy też na własną rękę do Parlamentu Europejskiego i był czas na bieganie po sklepach - po magnes, piwo i czekoladę.
20.00 wyjazd do hotelu tranzytowego w Charleroi, ok. 60 km. Nocleg w hotelu Ibis, całkiem przyzwoity, liczby gwiazdek nie pamiętam, ale w Turcji na pewno byłoby 5!
Jeśli masz siły, to znowu możesz wędrować po Charleroi przez godzinę lub dwie)
Piąty dzień. Szykowne śniadanie w hotelu, między innymi ze świeżych soków, owoców, rogalików i smażonych kiełbasek. Wyjazd jest tradycyjnie o godzinie 8, a przed Paryżem jest 285 km. Po przyjeździe - recenzja autobusu, nie pamiętam nazwiska przewodnika, przepraszam. Wrażenia z recenzji są jak najbardziej nieprzyjemne - paryskie korki, nieciekawa trasa i treść informacyjna + niewielka ilość czasu w Paryżu nie mają dobrego nastroju, a jedynie denerwują.
Jeśli więc byłeś w Paryżu i znów masz własne plany - negocjuj ze swoim przewodnikiem i zajmij się swoimi sprawami, wiedząc z góry, gdzie i o której odjedzie autobus do hotelu, do rozliczenia.
Z fakultatywnych wybraliśmy tylko łódź na Sekwanie, więc opowiem tylko o naszej trasie. Pod koniec wycieczki po Trocadero udaliśmy się do Wieży Eiffla. Usiedliśmy na Polu Marsowym z butelką wina, wspięliśmy się na sam szczyt Wieży (15 euro za osobę). Biorąc pod uwagę kolejki, zarezerwuj Wieżę na około 3-4 godziny. Długo, ale widok Paryża jest tego wart. O godzinie 19:00 początek godzinnego rejsu statkiem po Sekwanie. Jeśli chcesz, możesz posłuchać audioprzewodnika lub po prostu wpatrywać się w wieczorny Paryż z lampką wina, sam podejmij tę decyzję.
O 20:00 przejazd do hotelu, który znajdował się na przedmieściach Paryża. Central Hotel De Creteil jest w zasadzie pozycjonowany jako 2 gwiazdki i wygląda tak samo.
Wydaje się, że wszystko jest w pokoju (w tym klimatyzacja i TV), ale nie zaszkodziłoby naprawić i wymienić meble i dywany. Ale z drugiej strony taki hotel w Turcji miałby 4 gwiazdki.
Szósty dzień. Skromne śniadanie i czas wolny do 17:00 (o ile oczywiście nie wybrałeś fakultatywnych w Notre Dame i/lub w Luwrze). Do Montmartre dotarliśmy metrem i weszliśmy sami do Sacré-Coeur, w pobliżu jest wiele sklepów z pamiątkami, ale towarzysze z Tarnopola powiedzieli, że w pobliżu Opery ceny i asortyment są takie same, a jakość T - na przykład koszule są lepsze. Następnie pojechaliśmy metrem do o.Cite, zajrzeliśmy do Notre Dame i przeszliśmy się po Dzielnicy Łacińskiej. Najlepiej zjeść tam lunch, bo jest dużo kafejek z ustalonym obiadem (pierwszy, drugi i deser) od 10 euro. Następnie udaliśmy się na Place de la Concorde, gdzie o 16:00 spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem - i wróciliśmy do hotelu. ok. 18:00 – wyjazd do Drezna, przeprawa nocna. Ponad 1000 km do przodu...
Siódmy dzień.
Około 9 rano przyjazd do Drezna i całkiem niezły przegląd z przewodnikiem Iriną (znowu pouczający, bez ekscesów z datami, ale jednocześnie z humorem).
Potem czas wolny do 19:00. Jest gdzie spędzić czas - można wybrać się do muzeów, których w stolicy Saksonii jest ponad 40, albo można spędzić 8 godzin w centrum handlowym, to dla kogoś coś ciekawszego :) My wybraliśmy drugie , ale i tak rzeczy i buty są drogie (biorąc pod uwagę euro - 16,8 UAH za 1 euro), a mimo to można kupić coś ciekawego, ale trzeba się mocno postarać w poszukiwaniu zniżek! I oczywiście powinieneś zajrzeć do supermarketów na piętrze -1 - musztardy, piwo (chociaż dla mnie najlepsze piwo warzone jest w Belgii), sery (jeśli nie kupiłeś go w Amsterdamie), sznaps itp. .
O 19:30 przejazd do hotelu tranzytowego w Oławie. Odległość ok. 300 km, więc rozliczenie było po godzinie 23:00. Hotel jest elegancki, być może najlepszy na trasie, chociaż Hotel Jakub Sobieski pozycjonuje się jako 3-gwiazdkowy. Turcy muszą się wiele nauczyć ;)
Ósmy dzień.
Skromne śniadanie i powrót na Ukrainę. Wyjazd o 8:30, przejazd około 600 km, trochę mniej. Dzięki naszym zwyczajom (staliśmy ponad 2 godziny, mimo że w ogóle nie było autobusów turystycznych!) Do Lwowa wróciliśmy około 21:00…
Autobus: brak komentarzy. Nocna przeprowadzka to nocna - nie należy oczekiwać pełnego snu. Nie było awarii i dzięki Bogu. Turyści się nie spóźniali i nie było żadnych konfliktów – można więc powiedzieć, że mieliśmy szczęście z grupą.
Kierowcy: dobra robota, wszystko jest jasne i harmonijne. Pomogli zarówno chłopcom, jak i dziewczynom z bagażami, w ogóle nie mam uwag. Nie było awarii autobusów, nie było czynnika ludzkiego w złym tego słowa znaczeniu - solidna 5.
Przewodnik od Algola. Również solidna piątka dla Romana. Informacyjny, z humorem, odpowie na wszystkie pytania i rozweseli ciekawymi opowieściami o kraju, w którym podróżuje lub z osobistych doświadczeń. W porządku, bez komentarzy.
Jedyną drobną prośbą jest nieznaczna zmiana wideoteki w autobusie, usunięcie „suchych” programów o krajach, a nie najciekawszych rosyjskich „komedii”, ale dodanie programów takich jak „Head and Tails” i filmów, które rozgrywają się w miastach naszą trasę.
Ogólnie organizacja wycieczki stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Jeśli znajdziemy ciekawą wycieczkę do Włoch, na pewno pojedziemy z Algolem.