Autor:
Data zakupu usługi: 14 sierpień 2013 Pisemny: 06 wrzesień 2013 |
|
Biuro podróży: Алголь Туроператор (Lwów) Typ usługi: экскурсионный тур |
Kilka razy podróżowałem z Algolem, a w tym roku postanowiłem ponownie wybrać się z rodziną na wycieczkę „Wielkość Rzymu” - od 15 do 24 sierpnia. Powiedzieć, że podróż była okropna, to mało powiedziane. Algol postanowił, po pierwsze, zaoszczędzić pieniądze, a po drugie, zarobić maksymalną kwotę. Pragnienie jest zrozumiałe, ale dlaczego z tego powodu nie powinno być usługi na trasie?
Algol zdobył 2 autobusy turystów na wycieczkę, a kiedy zarezerwowaliśmy wycieczkę, nie zostaliśmy o tym ostrzeżeni. Oczywiście byliśmy w drugim autobusie. Przecinaliśmy ścieżki z „mieszkańcami” pierwszego autobusu na wycieczkach i dzieliliśmy się wrażeniami. Mieli normalny autobus, dobrego lidera i kierowców. Mieli lepsze hotele (pod względem jakości hoteli i śniadań). Dlatego ich opinie na temat tej samej trasy i najprawdopodobniej w tym samym czasie będą różne.
Co mieliśmy w tej samej cenie:
1. Bardzo stary autobus, w którym wyłamała się część podłokietników, klimatyzator działał tylko i wyłączał, a jak się włączył to zdmuchnął ze wszystkich pęknięć. Dlatego pod koniec podróży połowa grupy kichała i kaszlała. Dodatkowo trzeciego dnia podróży zepsuła się klimatyzacja i byliśmy bez niej przez 2 dni.
2. Lider grupy powiedział tylko, że ma na imię Yura. Jego nazwisko – Vanivsky – dowiedzieliśmy się tylko z gazet, które rozdawał w autobusie. Nie przedstawiał sobie grupy - my - moja żona i ja - znamy tylko nazwiska naszych najbliższych autobusowych sąsiadów - wszyscy członkowie grupy chodzili sami i nie komunikowali się. W zeszłym roku wybraliśmy się na wycieczkę z firmy Accord - nasz lider przez całą drogę miał nam coś do powiedzenia, przedstawił się normalnie. Przedstawiłem grupę sobie i kierowcom iw ogóle zeszłoroczny wyjazd został zapamiętany jako niekończące się wakacje.
Szef Algol milczał przez cały czas – żadnych opowieści o krajach i miastach – ani we Włoszech, ani na Węgrzech. Powiedział, że jego wykształcenie to szkoła zawodowa i tyle. DVD w autobusie też praktycznie nie działało - kierowca powiedział, że Yura ma "zardzewiałe dyski". W rezultacie przez wszystkie dość długie podróże po Włoszech obejrzaliśmy połowę filmu "Turysta", jeden nudny dokument o Węgrzech i cały cykl - 8 odcinków - głupiego rosyjskiego serialu "Rejs". Wszystko. Resztę czasu w autobusie bawiliśmy.
Dodatkowo podczas odprawy w hotelu nasza Yura nie czekała, aż cała grupa wysiądzie z autobusu. Gdybyśmy przybyli ostatni, jego wyjaśnienia były już skończone - wręczył klucze i zniknął. W jakim pokoju mieszka - nigdy nie powiedział, więc jak kilka razy mieliśmy problemy po osiedleniu się, rozwiązywaliśmy je sami, tłumacząc się na recepcji gestami. Gdybyśmy nagle mieli pytania, Yura odpowiadał, jakby robił ogromną przysługę, I w ogóle od razu w autobusie powiedział, że nie powinien był jechać w tę podróż, właśnie wrócił z poprzedniej i był bardzo zmęczony i naprawdę chce, żeby nie był dotykany.
3. Kierowcy - nie znamy ich nazwisk. Praktycznie nie pomagali kobietom wkładać i wyjmować toreb z autobusu - oczywiście było kilka razy, ale to nie była norma. Całą drogę jechali ponuro, a gdy kilka razy pojawiły się sytuacje związane z niezadowoleniem pasażerów, to są kierowcami!!! pozwolili sobie krzyczeć na pasażerów. Na szczęście nie krzyczano na nas - i nie pozwoliłbym na to, ale było to bardzo nieprzyjemne.
4. Prawie wszystkie hotele były bardzo napięte, trzygwiazdkowe. Mieliśmy w pokoju miejsca na lodówkę, ale w hotelach nie było lodówek (poza dwoma ostatnimi) - na tym Algol też zaoszczędził. W Rzymie, gdzie spędziliśmy 3 noce, hotel znajdował się dosłownie 20 metrów od stacji benzynowej i autostrady - było bardzo głośno. Karmiono nas w standardowy sposób, ale kiedy po Rzymie spotkaliśmy się w San Marino z pasażerami 1. autobusu (którzy mieszkali w innym hotelu), podzielili się wrażeniami, jakie owoce, sery i kiełbaski dostali w Rzymie na śniadanie . Owoc?!!! Nie mieliśmy niczego takiego, a także odmian - dzięki Bogu, była przynajmniej jedna odmiana sera i kiełbasy. Przeżylibyśmy to, ale zapłaciliśmy tę samą cenę za wycieczkę. Dlaczego więc takie inne miejsce?
5. Na koniec trasy obiecano nam rozdać płyty CD - prezenty od Algola. Powiedzieli, że teraz nie ma wycieczek po Lwowie, ale będą płyty. Kiedy dotarliśmy na stację, wyjęliśmy nasze torby z autobusu i wyjechaliśmy. Nikt nie dał grupie żadnych płyt. Znowu dalibyśmy sobie radę bez płyt, ale Algol wliczył ich koszt w koszt wycieczki))))
Pozytywną stroną trasy były same miasta Włoch i Węgier oraz znajomości, które nawiązaliśmy z naszymi sąsiadami w autobusie. Wszystko. Mogę powiedzieć, że Algol na zawsze stracił trzech potencjalnych klientów.