Autor:
Data zakupu usługi: 07 lipiec 2017 Pisemny: 08 sierpień 2017 |
|
Biuro podróży: Аккорд-тур Туроператор (Lwów) Typ usługi: экскурсионный тур |
Wracając do domu po wycieczce, która pozostawiła pozytywne wrażenia tylko dzięki atmosferze stworzonej przez samych turystów, postanowiłam poczytać recenzje o pracy firmy turystycznej Accord Tour i uświadomiłam sobie, że nasza podróż nie była najgorsza. Mimo to chciałbym zostawić najbardziej obiektywną recenzję, która pomoże tym samym naiwnym turystom co my.
My (dwoje dorosłych) byliśmy na wycieczce "Date in Paris" bez podróży nocnej od 26.07.17 do 01.08.17. Lider zespołu Aleksey Fedinchik. Zabawa zaczęła się dzień przed rozpoczęciem wycieczki, 25.07, kiedy lider grupy Aleksiej skontaktował się z nami i powiedział, że po przybyciu do Lwowa (stamtąd zaczynała się nasza wycieczka), musimy być w punkcie odlotu - w Terminalu A, o 6:30, ale możemy się tam dostać tylko taksówką, bo nie zdążymy się tam dostać darmowym transferem z dworca, który jest napisany w umowie, bo transfer odjeżdża dokładnie o 6:00 . Samą wycieczkę kupiliśmy w kijowskiej firmie „Guide”, gdzie wcześniej uzgodniliśmy szczegóły transferu. Kierownik „Przewodnika” Karina zapewnił nas, że z przesiadką nie ma problemu i pomimo tego, że nasz pociąg przyjeżdża o 6:00 rano, przesiadka będzie na nas czekała, podobnie jak sam autobus, że wszystko jest koncentrujemy się na turystach i nie jesteśmy sami tak, że wszystko jest skoordynowane z centralą „Accord Tour”, a nasz lider zespołu Alexey coś myli i zostanie o wszystkim powiadomiony. Postanowiliśmy sprawdzić jeszcze raz, czy Aleksiej jest jeszcze o wszystkim powiadomiony i okazało się, że tylko my byliśmy powiadomieni. Bez wchodzenia w te wszystkie żmudne rozmowy telefoniczne i wyjaśnienia, wynik był kłopotliwy rankiem 26.07, kiedy Aleksiej nie odebrał telefonu i nie oddzwonił, aby skoordynować nasze działania. Kiedy w końcu znaleźliśmy darmowy transfer do Terminalu A, czyli kompleksu turystycznego Accord Tura, do Alexeya dotarliśmy przez przedstawiciela. Wezwano nas taksówką, która zawiozła nas na tor, gdzie czekaliśmy na nasz autobus w pobliżu innego kompleksu turystycznego. W przeciwnym razie nikt by na nas nie czekał, a autokar odjechałby bez nas. Zapłaciliśmy za taksówkę, zgodnie z naszymi żądaniami wyjaśnienia, dlaczego nikt rano nie odebrał telefonu, lider grupy zamknął nas i kazał wsiąść do autobusu - spóźniliśmy się. Kurtyna.
Ale jak się okazało, spóźniliśmy się na całą trasę. Obiecane przystanki sanitarne co 3-3,5 godziny czasami zamieniały się w 5, gdy cała grupa już przed rozpoczęciem zwiedzania domagała się banału, przepraszam za szczegóły, aby ludzie mogli chodzić do toalety. Na przystankach dano 15 minut na toaletę i jedzenie. Zawsze była kolejka do toalety (grupa 45 osób, w większości kobiety), na jedzenie praktycznie nie było czasu. Nie było tam w miastach, które mijaliśmy lub biegaliśmy galopem, bo jak po zwiedzaniu zostaje 20 minut, z czego 10 wystarczy iść do autobusu, ciężko znaleźć sklep i kupić coś jadalnego w tym. Aleksiej ostrzegał nas o suchym jedzeniu dopiero pierwszego dnia wycieczki, potem, jak nam powiedziano, były normalne przystanki na jedzenie, przynajmniej jedź kupić. Jedliśmy więc na stacjach benzynowych, gdzie ceny wcale nie są tanie, nie licząc tych niepełnych dwóch i pół dnia, które spędziliśmy w Paryżu.
Odnośnie przepraw nocnych, których w idealnym przypadku nie powinno być. Przyjechaliśmy późno w nocy, bliżej drugiej. Wyczerpane po przeprowadzce rodziny z dziećmi nie osiedlały się wcześniej niż inne, tylko raz na prośbę mamy z dzieckiem oddano im wcześniej klucze do pokoi, ale to było raz, a to naprawdę bardzo niekompetentne i lekceważące ze strony Aleksieja. W jednym hotelu w Niemczech winda nie działała o 2:30 rano (są wyłączane w nocy), a my sami bez pomocy wciągnęliśmy nasze torby po spiralnych schodach na czwarte piętro.
Hotele zostały wybrane normalnie (poza szóstym dniem w Budapeszcie), był internet, suszarka do włosów w prawie wszystkich pokojach, bufet nie był bufetowy tylko w jednym hotelu trzeciego dnia we Francji.
O przebiegu. Zrozumieliśmy, że od Lwowa do Paryża – 2100 km, a przejechanie nimi w jeden dzień jest nierealne. Ale nikt nas nie ostrzegł, że wszystkie opóźnienia na trasie i opóźnienia, wszystkie transfery późno w nocy i szybkie wycieczki - wszystko to za sprawą naszego wolnego czasu. Oznacza to, że im więcej wycieczek, tym później w nocy przyjeżdżamy i tym bardziej prawdopodobne jest, że spóźnimy się na pociąg pod koniec wycieczki. Ale mimo tych wszystkich niuansów praca kierowców była dobrze skoordynowana, autobus był czysty i wygodny.
Jeśli chodzi o dodatkowe wycieczki, są one opcjonalne i są objęte dodatkową, czasem nieracjonalnie wysoką opłatą. Ze wszystkich fakultetów, którymi byliśmy (a nie było nas wszędzie, ale tylko tam, gdzie zebrała się grupa) na uwagę w Paryżu zasługuje wycieczka na Montmartre i Dzielnicę Łacińską, Iwan Iwanych najlepszy (mruga okiem). ciekawe i właściwie zabrało nam wolny czas. Na przykład w Monachium, gdzie mieliśmy dwie i pół godziny na wszystko, musieliśmy wcześniej opuścić trasę, aby po prostu mieć czas na spacer do supermarketu i zakupy spożywcze na drogę.
Ostatniego siódmego dnia mieliśmy ogromne szczęście, że w Budapeszcie nie było grupy na dodatkowe zajęcia fakultatywne i wyjechaliśmy z miasta o 11 rano. Mieliśmy też szczęście na granicach, które mijaliśmy w drodze do domu w zaledwie godzinę. Gdyby nie taki zbieg okoliczności, spóźnilibyśmy się na nasz pociąg do domu. Jest to napisane w umowie, a kierownik zapewnił nas, że do 23:00 1.08. na pewno będziemy we Lwowie. Właściwie, jak się później okazało, łatwo było nam to przeoczyć i faktycznie zostaliśmy przywiezieni najpierw do Terminalu A, gdzie byliśmy przez 40 minut, a potem na dworzec.
Konkluzja: wycieczka pozostawiła miłe i żywe wrażenia tylko dlatego, że zgromadziliśmy wszystkie siły i manewrowaliśmy w okolicznościach, w jakich firma Accord Tour nas na trasę postawiła. Kierownik kijowskiego tournée firmy „Guide” Karina działał szybko i zachowywał się poprawnie, ale to nie dało żadnego rezultatu - nie a la główne biuro „Accord Tour” we Lwowie nie koordynowało się z liderem grupy Aleksiejem jako link i przedstawiciel firmy. A my, jako turyści, czuliśmy się zakładnikami sytuacji przez całą trasę – mówią, dziękują za wyjazd. Wszystko ma na celu marketing i niech sami turyści pomyślą o wygodzie turystów, którzy rozumieją to już na wycieczce, ale gdzie się udać - pieniądze zostały opłacone, jeśli ci się nie podoba - wyjdź. „Co chcesz, żebym ci powiedział” – cytat z Aleksieja i to mówi wszystko.