Recenzja biura podróży Аккорд-тур Туроператор (Lwów)

Jeśli chcesz żyć, nie podróżuj z Accord Tour

Autor:
Data zakupu usługi: 25 lipiec 2016
Pisemny: 18 sierpień 2016
2.0
Biuro podróży: Аккорд-тур Туроператор (Lwów)
Typ usługi: пакетный тур, экскурсионный тур

Piękna Norwegia i nieodpowiedzialna „Accord Tour”

Nasza wycieczka została przełożona z czerwca na lipiec, ponieważ grupa nie zapełniła się w całości. Ale marzenia muszą się spełnić, a czy miesiąc przeniesienia naprawdę ma znaczenie, jeśli odwiedzamy najpiękniejsze miejsca w ojczyźnie Wikingów! Zgodnie z programem trasa „Miód z jagodami… I cała Skandynawia” zapowiadała się najbardziej intensywnie i ciekawie. A oto w terminalu czekamy na autobus. Wyjechaliśmy tam pół godziny później, bo „ze względów technicznych” dostaliśmy inny autobus. Po przekroczeniu granicy ruszyliśmy dalej z uśmiechem. Towarzyszyła nam wspaniała przewodniczka Galina Shipunova. Ma dobrze dobrane materiały wideo i zawsze jest gotowa z ciekawymi i szczegółowymi historiami i opowieściami o miastach, które wpadają przez okno.

W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że jeśli planujesz w ramach tej wycieczki zobaczyć „starożytne miasto Lublin z jego wielowiecznymi kamiennymi domami, wąskimi uliczkami i zabytkami architektury” lub „Jurmalę, miasto muzyków i kwiatów z niezwykła aura nadmorskiego kurortu” - nie planuj, bo nawet przy sprawnym nie ma czasu na przekroczenie granicy i dobrego przewodnika; niestety to tylko przynęta ukryta w programie. Oprócz Muzeum ABBA, ratusza w Sztokholmie, Muzeum Posiadłości Edvarda Griega i kilku innych wycieczek (zestaw „przynęt” może się nieznacznie różnić, ale niewiele zobaczysz).

Szóstego dnia podróży wspięliśmy się po schodach trolla na zdjęcia i zrobiliśmy niesamowite ujęcia piękna. I wtedy…. Potem było zejście w dół, nagły wypadek autobusu, karetki pogotowia i helikoptery, strażacy i policja…. A wszystko jest jak w filmie, gdzie jest dużo krwi i łez, a w uszach głównego bohatera dzwonią. Wszyscy nie rozumieliśmy, co się stało, a ostatnią rzeczą, o której myśleliśmy, było to, kto jest winien. Zapięłam pasy zaledwie kilka minut przed wypadkiem, mimo że kłóciłam się z mężem i nie chciałam tego robić. Czy ktoś zapina pasy w autobusie, robiąc zdjęcia otwartej przestrzeni? Około 15 osób zostało natychmiast hospitalizowanych, a jednego mężczyzny, który siedział tuż za mną, na sąsiednim miejscu, nie udało się uratować. Tych chwil rozpaczy i krzyków nie da się zapomnieć...

Norwegowie zabrali nas do miejscowej szkoły, gdzie badał nas lekarz, nalewali nam herbaty i kawy, ale wszyscy myśleli, jak powiedzieć do domu, że żyjemy, na czas wiadomości. Wiele dziewcząt było samotnych, bez rodziców i krewnych. W autobusie zostało wszystko, telefony, aparaty… a życie młodego, pełnego sił człowieka również pozostało tam na zawsze, na sześciometrowym urwisku.

Potem były przesłuchania policjantów, zeznania i wiele dni strachu, że kiedy znów wsiądziemy do autobusu, wszystko może się powtórzyć... Przewodniczka Galina starała się wesprzeć i rozweselić naszą grupę; a raczej tych, którzy jeszcze w nim przebywali, ponieważ wielu było w szpitalu lub opiekowali się krewnymi. Za radą grupy postanowiono kontynuować trasę, ponieważ nie było poważnych alternatyw (proponowano powrót samolotem na własny koszt). Szliśmy dalej, zabierając tych, którzy potrafili chodzić i nie potrzebowali już pomocy lekarzy. Tak turyści pojawili się na zdjęciach grupowych z gipsowymi bandażami na rękach i głowie, z licznymi siniakami i kontuzjami… Brakowało nam 3 dni z programu. Staraliśmy się ogarnąć Norwegię w całości, bo wszyscy rozumieli, że to drugi koniec świata, na którym już niedługo się nie znajdziemy.

Później, po omówieniu sytuacji w hotelu i nie oczekiwaniu od kilku dni na informację o częściowym zrekompensowaniu bazowego kosztu wycieczki, napisaliśmy zbiorowe roszczenie do firmy Accord Tour. Nie obwinialiśmy firmy za to, co się stało, ale szczerze liczyliśmy, że docenią wszystkie nasze trudy i utracone pozytywne wrażenia, za które zapłaciliśmy pieniądze - i "miasto parasoli między siedmioma górami" Bergen i "duszę Szwecji" „Göteborg i „możliwość przejechania przez jedyny w swoim rodzaju, niespotykany na świecie” most Øresund oraz niezliczona ilość wrażeń z Kopenhagi – tego wszystkiego nie widzieliśmy.

Długo oczekiwana odpowiedź na nasz list zaskoczyła wszystkich zaangażowanych w incydent: okazuje się, że firma postanowiła całkowicie zrzec się odpowiedzialności za wszystko, co się wydarzyło. Dyrektor firmy G.I. Buchinskaya przekonała nas na trzech arkuszach, że kierowcy bez doświadczenia w poruszaniu się po górskich drogach, których nam przekazali, nie są ich kierowcami, ale pracownikami zupełnie innej firmy, a autobusem bez folii na szybach, na szybach z których tyle osób zostało odciętych i które pilnie wymienili tuż przed odjazdem - wcale nie ich autobusem. A nasze pieniądze, których nie wydali, nie wrócą do nas, tylko chowają się za listkami figowymi różnych aktów prawnych (jakbyśmy ich pozywali). A jeśli mamy pytania i skargi, to musimy kontaktować się z zupełnie innymi firmami (lub lepiej bezpośrednio do kierowcy, bezpośrednio do norweskiego aresztu śledczego), więc ich kontakty są wskazane dla wygody – w końcu „cenią i troszczyć się o każdego turystę.” Accord-Tour przypisuje się temu, że na własny koszt zapłacił za jeden dzień pobytu w hotelu, co nie było brane pod uwagę, a także (mimo obowiązującego ustawodawstwa) pomyśleli i mogli, niech tak będzie, dać nam 30 % rabatu na kolejną rundę.

Zaznaczam też, że za dwuosobową kabinę na promie z krajów bałtyckich do Szwecji zapłaciliśmy 148 euro za osobę. Ale my, tuż na promie, stanęliśmy przed tym, że spędzimy noc w 4-osobowej kabinie i nadal nie oddaliśmy ani centa, chociaż 4-osobowa kabina, na podstawie poprzedniego listu z Accord Tour, jest już wliczone w podstawowy koszt wycieczki. Natychmiast złożyliśmy wniosek, ponieważ Accord Tour odmówił zwrotu tych pieniędzy. Teraz mamy w albumie bajeczne zdjęcia Norwegii, wspomnienia strasznego i tragicznego wypadku, bardzo zrujnowanych wakacji i zbędny bonus w postaci 30% zniżki na kolejną trasę tej firmy, o której mamy już tyle negatywnych wrażeń, że mamy nie mogę dalej z nimi podróżować. Idź i porozmawiaj.

Wybierając się w podróż, ufamy firmie, która z kolei powinna martwić się o kompetencje kierowców, jakość autobusu i warunki życia turystów. Płacimy za zestaw świadczonych usług, które tak naprawdę chcemy otrzymać w całości, pozostając bezpieczni i zdrowi.

„Accord-tour” jakoś inaczej patrzy na swoją pracę i swoją odpowiedzialność wobec nas. Jeśli wcześniej moglibyśmy jeszcze jakoś wrócić do usług tej firmy, teraz wszelkimi dostępnymi sposobami chciałbym uchronić moich przyjaciół, krewnych i wszystkich innych podróżników przed wyborem, który jak się okazało, może być fatalny. Aż strach pomyśleć, że tak duża firma turystyczna, która jest dumna ze swoich dyplomów i zasług, może pisać takie listy z odpowiedzią i uchylać się od odpowiedzialności… Każdego dnia dziesiątki „nie ich” autobusów jeżdżą po świecie z przewodnikami i nieostrożnymi turyści, którzy nawet nie zdają sobie sprawy, że jedna z najbardziej znanych firm w kraju w ogóle nie ponosi za nich żadnej odpowiedzialności !!!