Targi owocowe, rybne i kwiatowe w Szardży
. . . targ rybny został znaleziony od razu - po zapachu. Ten niezró wnany zapach ś wież ej i niezbyt duż ej ryby zaprowadził nas do miejsca jej sprzedaż y. Sam rynek nie wyglą dał zbyt pretensjonalnie, ś mieci na chodniku, zardzewiał e krany wzdł uż ś ciany i… brak ludzi. Wyglą da na to, ż e przybyliś my wcześ nie, a aktywna faza handlu jeszcze się nie rozpoczę ł a. Ryba kroi się na duż ych biał ych stoł ach, gdy wspinał em się po regał ach, kupcy patrzyli na mnie nieco zdezorientowani (pó ź niej zorientował em się , ż e jestem w „tną cej” czę ś ci targu, gdzie ryby nie sprzedają , tylko ją przygotowują na sprzedaż ). Wokó ł peł no kotó w i mew, a jeś li koty spał y w cieniu samochodó w, mewy aktywnie skakał y przy stolikach, okresowo przeraź liwie obwieszczają c otoczenie. Delikatnie mó wią c, uderzył o mnie nastawienie handlarzy do higieny – rzeź ni ryby, na któ rych od razu lą dują muchy, któ rych nikt nie bę dzie jeź dził ! Widzą c coś w rodzaju barana, chciał em poznać cenę , ale od razu skierowano mnie na drugą stronę rynku, gdzie odbywał a się wyprzedaż - nie moż na był o go kupić w miejscu, w któ rym rozpakowano i pokrojono rybę . Robił em zdję cia, ale nikt nie był szczegó lnie entuzjastyczny i po pewnym czasie został em grzecznie poproszony o opuszczenie tego terytorium, co moja rodzina i ja zrobiliś my.
Poszliś my na nabrzeż e, przy molo stał y kutry rybackie, obdarte ze skó ry i przeraż ają ce. Mieszka na nich wielu rybakó w, nad kambuzami wielu ł odzi kł ę bił się dym, ktoś mył rzeczy i od razu powiesił je na pokł adzie, ktoś cerował rzeczy.
Idą c do miejsca, w któ rym sprzedawano ryby, zobaczyliś my niewielki tł um kupują cych, gł ó wnie kobiet, któ rzy pracowicie wybierali ryby. Co wię cej, kupowali jednorazowo pię ć lub sześ ć kilogramó w, nie tracili czasu na drobiazgi. Jest duż o ryb, ró ż nych i dowolnych, mroż onych i ś wież ych. Wszyscy spojrzeli na nas krzywo, ponieważ nie wyglą daliś my zbyt podobnie do kupują cych, prawdopodobnie irytował a ich nasza bezczynna ciekawoś ć . Mał a kawiarnia o rzut kamieniem od rzę dó w zapewniał a wszystkim gł odnym jedzenie i napoje.
Gdzieś w pobliż u (zgodnie z mapą ) powinien być targ z owocami, odwracam gł owę , nie mogę znaleź ć , proszę przechodzą cych Arabó w - odrzucają . Przechodzimy przez ulicę i widzimy niepozorny budynek, bez znakó w i napisó w. Lekko ł uszczą ce się ś ciany, ł uszczą ca się farba – tak wyglą da targ owocowy w Sharjah. W ś rodku wszystko jest o wiele bardziej przyzwoite, duż y wybó r ró ż nych owocó w, umiarkowanie lepi sprzedawcy. Idziemy szukać , kupować , wybó r na wszystkich ladach jest prawie identyczny, z przyzwyczajenia nic nie kupuję od sprzedawcó w przy wejś ciu, jedziemy do koń ca, tam trochę kupujemy (banany - 11 sztuk za 10 dirhamó w, duż e mango – 15 dirhamó w/szt. , trochę mniej 3 szt. za 20 dirhamó w, truskawki – 5 dirhamó w/pudeł ko). Idą c na koniec targu, arabscy naganiacze podali có rce kilka mandarynek, banana i kiwi. Ż artuję , ż e nie moż na był o ską pić , ale po prostu idź tam i z powrotem, a dziecko bę dzie miał o owoce przez kilka dni. Fotografował em "z rę ki", bo nie chciał em sprawdzać reakcji sprzedawcó w, kiedy kupowali, poprosił em sprzedawcę o pozwolenie na zrobienie mu zdję cia, nie odmó wił . Patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e owoce okazał y się dobrej jakoś ci, banany są mał e, ale bardzo smaczne, mango dojrzał e, ale truskawki są lekko sł odkie i z jakiegoś powodu chrupią ce.
Naprzeciw targu owocowego znajduje się dział mię sny, gdzie w oknach widać rzeź ne tusze wielbł ą dó w, chciał em wejś ć , ale moja ż ona namó wił a mnie, ż ebym tego nie robił , bo od samego widoku zrobił o jej się niedobrze. te tusze. Na ś cianie wisi też skrzynka na listy, podobno niewiele osó b z niej korzysta, bo pokryta jest grubą warstwą kurzu. . .
Idziemy do samochodu, widzimy, ż e wzdł uż drogi cią gną się galerie handlowe z kwiatami, roś linami, a nawet drzewami. Ż ona nie mogł a przejś ć obok, chodził a z jednego ogrodu kwiatowego do drugiego i przyglą dał a się roś linom. Rozpię toś ć cen jest bardzo duż a, od trzech dirhamó w za mał ą doniczkę , do pię ciu tysię cy za duż e dwumetrowe drzewo w wannie. Moja ż ona jest gotowa kupić wszystko oczami, ale z gó ry uprzedzam, ż e nic z tego nie dostarczymy bezpiecznie (nasi celnicy też mogą dojś ć do sedna, „co to jest? ”, „dlaczego nie ma dokumentó w ? ”). Jest duż o elementó w wystroju ogrodu (wazony, amfory, wanny, krzesł a), zapach jest niesamowity, kwiaty są jasne i pię kne, nie chce się wyjeż dż ać , ale sł oń ce robi się coraz cieplejsze, wię c jedziemy do samochodu i idź na plaż ę .