Начиналось вроде хорошо, быстро доставили из аэропортаи вот мы на ресепшне...Русскоязычная менеджер, есть там такая Анна(родители, зачем Вы воспитали такое уродство, лучше бы в колыбели удушили), не желая с нами общаться, переправила на филиппинцев, с которыми мы разговаривая на ломанном английском языке естественно ничего из того, что они нам объясняли не поняли и понуря голову направились куда нас послали. (Кстати только здесь я узнал, что там 5 классов номеров, а у нас должен был быть де- люкс. Направили в самый дешевый) В номере не хватает полотенец, посуды, биде и ванна забиты...Позвонили опять этой же Анне, которая злым и недовольным голосом, как будто отбиваясь от назойливых мух, пробурчала, сейчас кого-нибудь пришлем...Не дождались...Уставшие и разочарованные, уже жалея о зря потраченных на эту поездку немалых деньгах, улеглись спать...С этим тоже оказались проблемы, под окном оказалась мечеть и мы просыпались под каждый призыв муэдзина к молитве. Кое-как выспавшись, увидав вид из окна- красивая мечеть, дорога и сплошная свалка помимо названых сооружений.
Вообще, в этом отеле Вы предоставлены самому себе, что- либо можно узнать у русскоязычных соседей или у менеджера Даши(вроде так ее звали, лучик света в темном царстве) Кое-как узнали где столовая. Это единственное место, ну еще холл со скрипачем, что тянет в этом отеле на 5. Разнообразный выбор различных, вкусно приготовленных блюд, свежо выжатый сок, отлично сваренный кофе. На этом хорошее кончилось. Пляж не свой, маленький, мелкий и грязный, пока вас довезут туда на автобусе, все лучшие места отмечены полотенцами местных отдыхающих и ты жаришься на солнце на худых матрасах оставшихся лежаков, получая вместо золотистого загара обгар. Кстати, в небольшой шторм там утонуло 4 человека, их тела провалялись на солнце 5 часов прямо на пляже на глазах отдыхающих. Такова служба спасения на водах в энтом "отеле". Турагенства(в нашем случае Натали и Альфа туры, это члены ОПГ, гидам которых поручено провести вас не по настоящим достопримечательностям страны Вашего пребывания, а по местам, где Вам втридорога продадут якобы фирменные товары- марки этой страны. Красоты этой страны(ОАЭ) похожи на внезапно разбогатевшего золотоискателя, купившего все самое большое, блестящее и дорогое. Ну фонтан у Дубай мола немного впечатляет, очень понравился Аквапарк Атлантис.
Хамство обслуживающего персонала судоражит. Положил два доллара- и стаканы, и вода, и полотенца, доллар- половины необходимого нет в наличии. Вызовишь их- стоят, нагло улыбаются, мол моя твоя не понимай. И так как к женщинам их не допускают там(шариат), подумать противно, что они вытворяют на кроватях ваших женщин во время уборки, по крайней мере видя их плотоядные взгляды становится весьма противно. А таксисты там обувают почище московских...Так потихоньку наш "отдых" закончился. В последний вечер я вызвал главного менеджера, высказался ему все, что думаю о его стране, отеле и сотрудниках. Он предложил мне бесплатный ужин в знак извинения! Я естественно посоветовал ему засунуть его в известное место(рядом стояла Даша, надеюсь он объяснила ему куда). Затем полчаса не могли попасть в номер, заблокировали в отместку. Уже никуда не выходя, полу спя (а вдруг не разбудят), усталые, но счастливые тем, что наконец-то покидаем эту паршивую страну песков, верблюдов и противнейших в мире обезьян, оставив вышеназванным два банана чаевых, спустились в холл к автобусу. Автобуса не было, мы нервничали, никто толком нам ничего не разъяснял, и наконец, когда он подошел, мы. обрадованные, забыв ряд пакетов, счастливые помчались в Аэропорт. И взлетев, ни капли не жалея оставленные вещи, пролетая над персидским заливом злорадно и мелко мечтал о том, чтобы скорее бы персидский залив поглатил этот оазис диких иждивенцев. И как мы были счастливы оказаться дома, спокойные и самоуважаемые. И, соотечественники, уважайте себя, НЕ ЛЕТАЙТЕ В СТРАНУ ПРЕЗИРАЮЩИХ ВАС, НЕ КОРМИТЕ ИХ, и через пару лет они, опять надев набедренные повязки, будут зарабатывать на продаже добытого из залива жемчуга и резать друг другу глотки
Wydawał o się , ż e zaczę ł o się dobrze, szybko dowieziono je z lotniska, a tu jesteś my w recepcji. . . Kierownik mó wią cy po rosyjsku, jest taka Anna (rodzice, dlaczego wychowaliś cie taką brzydotę , lepiej by był o udusić się w koł ysce), nie chcą c się z nami porozumieć , wysł ał a nas do Filipiń czykó w, z któ rymi my, rozmawiają c ł amaną angielszczyzną , naturalnie nie rozumieliś my niczego, co nam wyjaś nili, iz pochylonymi gł owami poszliś my tam, gdzie nas wysł ali (swoją drogą tylko tutaj dowiedział em się , ż e jest 5 klas pokoi, a my mieliś my mieć deluxe. najtaniej) W pokoju brak rę cznikó w, naczyń , bidetu i zatkanej wanny. . . Zadzwonili ponownie ta sama Anna, któ ra gniewnym i niezadowolonym gł osem, jakby odpychają c dokuczliwe muchy, mruknę ł a, teraz kogoś wyś lemy. . . Nie czekali. . . Zmę czeni i rozczarowani, już ż ał ują sporych pienię dzy wydanych na ten wyjazd, poszliś my spać...To też okazał o się problemem, pod oknem był meczet i budziliś my się na każ de wezwanie muezina do modlitwy. Jakoś spał em, widzą c widok z okna - pię kny meczet, droga i solidne wysypisko opró cz wymienionych budowli.
Generalnie w tym hotelu jesteś sam, moż esz się czegoś nauczyć od rosyjskoję zycznych są siadó w lub od kierownika Daszy (jakby tak miał a na imię , promień ś wiatł a w ciemnym kró lestwie) Jakoś dowiedzieli się , gdzie jest jadalnia jest. To jedyne miejsce, no, nawet sala ze skrzypkiem, któ ry goś ci w tym hotelu na 5. Ró ż norodny wybó r ró ż nych, smacznie przygotowanych dań , ś wież o wyciskany sok, doskonał a kawa. Na tym skoń czył o się dobro. Plaż a nie jest twoja, mał a, pł ytka i brudna, podczas gdy dojeż dż asz tam autobusem, wszystkie najlepsze miejsca są oznaczone rę cznikami miejscowych wczasowiczó w i pieczesz się w sł oń cu na cienkich materacach pozostał ych leż akó w, zamiast tego oparzenia sł oneczne zł otej opalenizny. Nawiasem mó wią c, w mał ej burzy utonę ł y tam 4 osoby, ich ciał a leż ał y na sł oń cu przez 5 godzin na plaż y na oczach wczasowiczó w. Taka jest sł uż ba ratunkowa na wodach w tym „hotelu”. Biura podró ż y (w naszym przypadku wycieczki Natalie i Alpha, są to czł onkowie zorganizowanej grupy przestę pczej, któ rej przewodnicy mają za zadanie zabrać Cię nie do prawdziwych zabytkó w kraju Twojego pobytu, ale do miejsc, w któ rych rzekomo markowe towary, marki ten kraj zostanie ci sprzedany po wygó rowanych cenach. Pię kno tego kraju (ZEA) jest podobne u nagle bogatego poszukiwacza zł ota, któ ry kupił wszystko, co najwię ksze, lś nią ce i drogie. . . Có ż , fontanna w Dubai Mall jest mał o imponują ce, naprawdę podobał mi się park wodny Atlantis.
Niegrzecznoś ć opiekunó w jest konwulsyjna. Wł oż ył dwa dolary - i szklanki, i wodę i rę czniki, dolara - poł owa potrzebnych nie jest dostę pna. Jeś li do nich zadzwonisz, stoją , uś miechają się bezczelnie, mó wią c, ż e mnie nie rozumiesz. A ponieważ nie wolno im tam widzieć kobiet (szariat), obrzydliwe jest myś leć , co robią na ł ó ż kach twoich kobiet podczas sprzą tania, przynajmniej widzenie ich mię soż ernych wyglą dó w staje się bardzo obrzydliwe. A tam taksó wkarze zakł adali czystsze buty niż moskiewskie. . . Tak wię c powoli koń czył y się nasze „urlopy”. Ostatniego wieczoru zadzwonił em do dyrektora generalnego, powiedział em mu wszystko, co myś lę o jego kraju, hotelu i pracownikach. W ramach przeprosin zaoferował mi darmowy obiad! Oczywiś cie poradził em mu, aby wsuną ł go w znane miejsce (Dasha stał a niedaleko, mam nadzieję , ż e wyjaś nił a mu gdzie). Potem przez pó ł godziny nie mogli dostać się do pokoju, zablokowani w odwecie. Już nigdzie nigdzie nie ś pią cy (i nagle się nie obudzą ), zmę czeni, ale szczę ś liwi, ż e w koń cu opuszczamy ten wstrę tny kraj piaskó w, wielbł ą dó w i najwstrę tniejszych mał p ś wiata, zostawiają c wspomniane dwa banany napiwkó w, zszedł em do holu do autobusu. Nie był o autobusu, byliś my zdenerwowani, nikt nam niczego nie tł umaczył i wreszcie, jak podjechał , byliś my. Uradowani, zapominają c o kilku paczkach, szczę ś liwi pospieszyli na lotnisko. A startują c, nie oszczę dzają c rzeczy pozostawionych, przelatują c nad Zatoką Perską , z radoś cią i mał ostkową marzeniami, ż e Zatoka Perska wkró tce pochł onie tę oazę dzikich podopiecznych. I jak szczę ś liwi byliś my w domu, spokojni i szanowani. I, rodacy, szanuj siebie, NIE LATAJ DO KRAJU POSZUKIWANYCH, NIE KARMIJ ICH, a za kilka lat, ponownie zakł adają c przepaski na biodra, zarobią na sprzedaż y pereł wydobytych z Zatoki i obetną każ dą czyjeś gardł a