Możesz żyć...

19 Sierpień 2009 Czas podróży: z 30 Lipiec 2009 na 12 Sierpień 2009
Reputacja: +42
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Nie bę dę tu duż o pisał . Lenistwo po wakacjach. Skoncentruję się na gł ó wnych punktach. Jednak jak to dział a. . . )

Granica. Nie mieliś my ż adnych trudnoś ci. Do granicy dotarliś my okoł o godziny 22 i minę liś my ją w okoł o 15 minut, a przejś cie w przeciwnym kierunku dwa tygodnie pó ź niej, zakoń czone okoł o godziny 15, zaję ł o mniej wię cej tyle samo czasu. Oddzielnie od naszej firmy pojechał em do Soczi - znowu ż adnych problemó w z przejś ciem, minimum czasu. Do Rosji - okoł o 11 po poł udniu, z powrotem do Abchazji - okoł o pó ł nocy. Jedyną rzeczą przygnę biają cą jest bał agan, czyli granica pań stwowa Federacji Rosyjskiej. Nę dza, brud, brak normalnego oś wietlenia w nocy – tak spotyka się i ż egna swoich obywateli nasza radziecka ojczyzna. Co jednak moż na z tego wycią gną ć … Nawiasem mó wią c, strona abchaska nie jest lepsza. Nie jest jasne, dlaczego są tam „straż y graniczne” i „celnicy”. Jeś li chodzi o paszporty, Abchazi po prostu chcą je mieć . W ogó le nie ma mowy o ż adnych zwyczajach. Najwyraź niej jedynym celem jest wył udzenie od odwiedzają cych, zwane „ubezpieczeniem”. Co wię cej, kwoty są zawsze nazywane inaczej. I grzywna w przypadku, gdy tak nie jest, jest najwyraź niej wielka radoś ć w Abchazji w ogó le. No dobrze, zostawmy granicę abchaską samą z rosyjską iz ich wspó lną chciwoś cią . Przejdź my gł ę biej w tę nowo nabytą rosyjską prowincję .


W wiosce Monach, po przeczytaniu urokó w na ró ż nych forach, mieszkaliś my z Olgą i Siergiejem. Nie mogę powiedzieć o nich nic zł ego. Normalni gospodarze. Ale wystrzegał bym się specjalnych rozkoszy. Mieszkaliś my w osobnym domu, zajmowaliś my dwa pokoje. Oba są klimatyzowane. Nie wiem ile kosztują te klimatyzatory, moż e są to specjalne, bardzo niedrogie modele produkowane tylko dla Abchazji, jej „biednej” ludnoś ci… Te „Samsungi” po prostu dudnią tak, ż e moż na zasną ć bę dą c w pokoju” przewietrzyć ” jest zdecydowanie niemoż liwe. Tak wię c poł udniowy sen czasami zamieniał się w mą kę . Dobrze, ż e klimatyzatory nie są potrzebne o innych porach dnia. Nie wiem jak jest w gł ó wnym domu, ale w tych, któ re stoją osobno w nocy moż e być szczerze zimno (podobno cią gnie z gó r wzdł uż wą wozu). Cienkie koce, któ re być moż e był y uż ywane od lat 70. w jakimś pobliskim obozie pionierskim, a teraz ż yją z Olgą i Siergiejem, nie ratują przed zimnem. Musisz spać ubrany. Dobrze, ż e to (zimno) nie zdarzał o się każ dej nocy.

Elektrycznoś ć to osobna historia. W zasadzie tak jest. Ale napię cie w sieci szczerze i zdecydowanie „skacze”. Zostawiliś my wię c laptopa i inne gadż ety do „ł adowania” z wielkim niepokojem. Na szczę ś cie nic nie poszł o nie tak. Moż e oczywiś cie nowoczesne urzą dzenia zapewniają ochronę przed takimi „niespodziankami”, ale i tak nie jest to przyjemne. Nawiasem mó wią c, klimatyzatory ró wnież cierpią z powodu niewystarczają cego napię cia. Czasami ś wiatł o jest cał kowicie odcię te. Dobra, jeszcze po poł udniu, ale wieczorem jakoś nie camelfo. Kiedy Siergiej wł ą czył generator. I pewnego ranka, w drodze na plaż ę , widzieliś my, jak miejscowi elektrycy naprawiają coś w budce transformatora (czy jak to się nazywa? ): jeden z nich po prostu walił w coś w ś rodku imponują cym kawał kiem drewna. Oczywiś cie nie jestem ekspertem, moż e to powszechna praktyka, ale wyglą da to dziwnie. ))

W bardzo osobnym domu, w któ rym mieszkaliś my, w zasadzie wszystko jest do przyję cia. Przynajmniej za 350 rubli dziennie, któ re pł aciliś my od osoby, nie spodziewaliś my się niczego wię cej - normalnych ł ó ż ek, kilku szafek nocnych, mał ej szafy z lustrem. Czego jeszcze potrzebujesz na wakacjach? Meble są tanie, ale nie stare. To wystarczy na wieś . )) Ale ł ó ż ko moż na zmienić raz na 2 tygodnie. Albo przynajmniej posprzą taj dom. Jednak myliś my się sami, nie pę kaliś my. Tylko raz Olga powiedział a nam, ż e dobrze jest wyjś ć z domu o godzinie 12, „jak w hotelu”. Có ż , jeś li „jak w hotelu”, to niech tak bę dzie do koń ca…))

Toalety i prysznice. Có ż...Pierwsze nie są dziurami w podł odze. Już jest dobrze. Chociaż , biorą c pod uwagę liczbę osó b mieszkają cych w domu, czasami pachniał y niezbyt ł adnie. W prysznicach zł e jest to, ż e zamiast drzwi są zasł ony. A dlaczego nie powiesili tego w toaletach ? ? )) A reszta jest znoś na. W koń cu nie przychodzisz do toalety, ż eby tam siedzieć . ))


Kuchnia letnia. Nie wiem. Nie był am w innych letnich kuchniach. Ale ten w domu Olgi i Siergieja wyraź nie nie wystarcza dla wszystkich goś ci. Dobrze, ż e postawili dla nas osobny stó ł na naszej werandzie, orzech. Przynajmniej mieliś my okazję zjeś ć obiad oddzielnie od reszty wczasowiczó w, z ich krzyczą cymi dzieć mi (wszystko rozumiem - dzieci to dzieci, ale to nie przeszkadza mi, ż e nie lubię ich op), grają c w karty i opowieś ci „doś wiadczonych” - wczasowicze w Abchazji prawie dziesią ty rok z rzę du (tak się zł oż ył o, ż e podczas naszego tam pobytu wyglą da na to, ż e kilku z nich się spotkał o). W tej kuchni są tylko dwie normalne lodó wki. Jest też trzeci, ale zawsze wył ą cza się z powodu skokó w napię cia. A palnikó w gazowych jest w sumie pię ć , a na jednym z piecó w (oba są bardzo stare) pokrę tł a, któ re trzeba przekrę cić przy zapalaniu gazu, ledwo się krę cą … I nie wszystkim, ś miem zał oż yć , bę dzie mó gł poprawnie zrozumieć , czy przekrę cił gał kę , czy nie. . . Wszystko to jakoś nie przyczynia się do bezpieczeń stwa, wydaje mi się . Wydaje się , ż e instalacja dwó ch nowych piecó w czteropalnikowych mogł aby rozwią zać problem. Ponadto nie są drogie.

Olga jest jednak gospodynią o ciasnych pię ś ciach. To oczywiś cie jest lepsze, niż gdyby roztrwonił a swoją wł asnoś ć na prawo i lewo. Ale bez "nadmiaró w na ziemi" nie jest kompletna. Na przykł ad wczasowicze są zmuszeni do mycia rą k. Na przykł ad nie robił em tego od 1987 roku, kiedy w naszym domu pojawił a się automatyczna maszyna Vyatka. Czy naprawdę trudno jest kupić niedrogą pralkę dla wczasowiczó w? Nie są dzę , ż eby to był o tak rujnują ce dla rodzinnego budż etu. W koń cu moż esz obcią ż yć wczasowiczó w za pranie. Tak samo w mał ych hotelach w tej samej Grecji. We wrześ niu ubiegł ego roku pranie kosztował o 6 euro. Pozostaje oczywiś cie problem z „skaczą cym” napię ciem – niedobrze jak na pralkę automatyczną . Ale wiesz, w cią gu 16 lat, któ re minę ł y od 1993 roku, w jakiś sposó b udał o się rozwią zać najbardziej palą ce problemy, takie jak elektrycznoś ć i woda. Szczerze mó wią c, zauważ am, ż e Olga i Siergiej nie mieli problemó w z wodą .

Nie zaszkodził oby to Oldze i Siergiejowi oraz parze trzech roweró w, któ re ró wnież moż na wypoż yczyć . W koń cu zamiast kupować coś na bazarze mnichó w, z jego zarozumiał ymi kupcami, któ rzy oferowali kupno arbuzó w za 30 rubli za kg, a gdy pró bowaliś my się targować , prawie zaczę li wywoł ywać nazwiska, lepiej jechać rowerem do ten sam rynek fabryki ryb...Ale Olga powiedział a, ż e ​ ​ ​ ​.6 000 rubli (tyle kosztuje zwykł y rower) - choć niezbyt duż e pienią dze, to trochę drogie...No, oczywiś cie, wie lepiej...)

Z Siergiejem trochę się porozumiewaliś my. Wię cej z Olgą . Sł odka kobieta w komunikacji, dobrze wyglą da pomimo tego, ż e jest już babcią (no có ż , na Kaukazie babcie czę sto stają się wcześ nie...). Kupił em jej warzywa. Jedyną rzeczą jest to, ż e zaczę ł a nam mó wić , jaka jest szczera. . . Có ż , jak mam to ują ć ? Nie ma nic zł ego w autopromocji. Ale mimo wszystko forma moż e być jakaś bardziej mię kka czy coś...Każ dy ma to oczywiś cie inaczej, ale w takich sytuacjach mam ró ż nego rodzaju podejrzenia. Jednak prawdopodobnie to ja jestem podejrzany. . .


Droga na plaż ę to 700 m. Nie byliś my wcale zmę czeni tymi spacerami. Sama plaż a w ogó le nic. Widział em też brudniejsze. I w tym sensie na monastycznym medium. Piaszczysty. Czasami krowy przychodzą się opalać , ale kł adą się z dala od reszty. Ś winie są rzadkimi goś ć mi, ale odwiedzają . Niektó rzy Moskali powoli budują hotel w tym zaką tku plaż y, gdzie krowy nadal lubią się opalać (w drodze do pozostał ych wą wozó w). Na razie jest tylko taki podkł ad. Ale mał o kto wą tpi, ż e prę dzej czy pó ź niej zostanie zbudowany. Być moż e dzień , w któ rym to nastą pi, bę dzie dniem koń ca Mnicha, jako miejsca mniej lub bardziej spokojnego odpoczynku. Jednak nawet tego lata, mimo ż e hotel nie jest jeszcze gotowy, na plaż y byli ludzie… no moż e trochę mniej niż w Soczi. Nie polegaj wię c na ciszy i samotnoś ci. „We wsi jest 40 domó w i we wszystkich mieszkają wczasowicze” – sł owa Olgi.

Na plaż y znajdują się dwie kawiarnie. Mó wią , ż e w „drewnianym” lepiej ż ywią się . W zasadzie jedliś my w innym - też normalnym. A w drewnianym czasem dł ugo czeka się na zamó wienie, zwł aszcza gdy jest duż o osó b. Prawdopodobnie brakuje pracownikó w. . . Ceny są takie same jak w zwykł ych kawiarniach na ś rednim poziomie cenowym w centralnej Rosji. Barszcz (z jakiegoś powodu bez mię sa) - 60 rubli. Khachapur - 150 (duż y, wystarczy na trzy lub cztery), kharcho - 90 rubli, nadziewany pomidor (cał kowicie gł upi) - też coś w stylu 80-90 rubli...Resztę nie pamię tam. Jest też trzecia kawiarnia ("Brook"), obok domu Olgi i Siergieja. Tam ceny są mniej wię cej takie same. Co prawda nie wiedzą , jak zrobić mię so w szał asie, chociaż pobierają za to 90 rubli, a ich wino jest o 50 rubli droż sze (250 za butelkę fabryczną lub litr lokalnego). A tak przy okazji, na plaż y w „drewnianym” jest dopuszczalne wino „domowe” za 50 rubli za pó ł litra. Piwo „Sukhum” - 35 rubli za pó ł litrową butelkę , turecki „Marmara” - 70-80 za litr. Generalnie w tej wiosce nie umrzesz z gł odu i pragnienia. Minusem „Potoka”, jak wię kszoś ć kaukaskich kawiarni, jest gł oś na, a wieczorami takż e gł oś na muzyka „na ż ywo”. Ale to wszystko oczywiś cie jest subiektywne. W koń cu ktoś lubi sł uchać każ dego wieczoru sentymentalnej opowieś ci o trudnym losie towarzysza przewoż onego z Tweru lub o znalezieniu się na „lewo-lewo-lewym brzegu Dona”. A w „Potoku” kelnerka powiedział a nam kiedyś , ż e „nie moż e ś ledzić cen w menu, bo zmieniają się każ dego dnia”. A ona się ś miał a. Rzeczywiś cie – fajnie. ))

Do wsi Rybzavod - pó ł tora kilometra od "centrum plaż owo-restauracyjnego" Mnicha. Szliś my, droga nie mę czy. Po drodze jest jeszcze kilka knajpek, ale my w nich nie byliś my. W jednym z nich, są dzą c po ekranie rozcią gnię tym na brzegu, wieczorem wyś wietlany jest film lub coś innego. Minibus z Rybzavod do Pitsundy - 20 rubli. Taxi - 100. Minibus do Gagry - pię ć dziesią t dolaró w. Od Gagry do Athos - 100, od Pitsundy do Sukhum - jakieś.150 (nie pamię tam dokł adnie, ale nie wię cej). Pojechaliś my taksó wką z Sukhum do Monachu za 1300 rubli. Z Gagry do Monachu – za 800. Z Pitsundy do Monachu – za 500.

Wszę dzie jeź dziliś my sami - do Sukhum i do Athos. Byliś my w Gagrze 31 grudnia - wystarczy. Po prostu nie poszli do Ritsu. Coś jakoś stał o się leniwe. Pię ciogodzinna wycieczka bezpoś rednio od Mnicha kosztował a 500 rubli za osobę , kiedy tam odpoczywaliś my. Siergiej na UAZ zł amał.1300 na osobę . Ale to też z wycieczką do kilku wodospadó w (jeś li oczywiś cie moż na tak nazwać „mę skie…” i „kobiece ł zy”), niebieskie jezioro, w okolicznych gó rach jest coś trochę , ale bez mię sa i wina. W sensie – bankiet nie jest wliczony w koszt wyjazdu…)) Pod koniec naszego pobytu Siergiej jednak przestał zabierać turystó w w gó ry – licencja się skoń czył a. Nie wiem, czy uzna za konieczne przedł uż enie, biorą c pod uwagę , ż e do koń ca aktywnego sezonu został o niewiele czasu. . . Moż e z rowerami coś wyjdzie. . . ))


Chyba czas skoń czyć . Prawdopodobnie nie bę dziesz wszystkiego pamię tał . Ogó lne wraż enie Abchazji jest dwojakie. Tak, oszał amiają ca przyroda. . . Ale to wszystko. Ludzie? Ludzie są jak ludzie – nie zauważ ył em ż adnej szczegó lnej serdecznoś ci ani szczeroś ci (w koń cu Kraj Duszy! ) (czasami wrę cz przeciwnie, ale nie mó wmy o smutnych rzeczach). Tutaj wszystko jest jak zwykle - jesteś dla nich normalny i oni też są dla ciebie. Jak w każ dym kraju na ś wiecie. I to chyba prawda. Chociaż mieszkań cy Abchazji muszą się jeszcze uczyć , wybacz mi moralizatorstwo. Kulturka na wsi drż y. Kolejna obserwacja to mił oś ć do opowiadania o wojnie. To wydaje się być takim narodowym zaję ciem - wysł uchać czę ś ci sympatycznych sł ó w w swoim przemó wieniu i być z tego zadowolonym. Na przykł ad mieliś my wojnę , wię c wszystko został o zniszczone (a naprawdę wiele został o zniszczonych). Jednocześ nie jakoś nie jest akceptowane pamię tanie, ile lat minę ł o już od tamtej wojny, a takż e, ż e moż na jeszcze coś naprawić . Na szczę ś cie Ł uż kow podarował Sukhum trolejbusy i pomó gł wyremontować oś rodek, aby nie był o tak strasznie w stolicy niepodległ ej Abchazji. Pomogli takż e w szpitalu poł oż niczym. Ale zwykł e, mieszkalne dzielnice miasta wyglą dają przeraż ają co. Ale w Pitsundzie nie był o operacji wojskowych, jako takich nie ma tam dewastacji, ale są jakieś zaniedbania. Przynajmniej udał o się zał atać kadł uby sł ynnego pensjonatu, tak myś lę . Wejdź na 15 pię tro budynku "Bzyb" do baru - jest stamtą d wspaniał y widok. A jeś li chcesz iś ć do toalety - zejdź do 14 - tam znajdziesz widoki zupeł nie innego rodzaju, widoki budynku, któ ry nie był naprawiany od czasó w sowieckich. Jednak znowu robię dygresję .

Wydaje mi się , ż e musisz jechać do Abchazji. Przynajmniej raz. Należ y jednak pamię tać , ż e niestety stracił a status taniego opuszczonego raju. Porzucenie iw niektó rych miejscach raj oczywiś cie pozostał o, ale zapomnij o tanioś ci. I nie bę dzie moż na odpoczą ć „od wszystkich” w Abchazji - ludzie są niezmierzeni. Na samotnoś ć bę dziesz musiał jechać dalej na poł udnie, poza Sukhum...Ale w każ dym razie dzię ki Abchazji za morze, sł oń ce, oparzenia sł oneczne, ciekawe wycieczki, czaczę , gó ry: za nasze cudowne wakacje. Czy znowu przyjadę do Abchazji? Nie mam poję cia. W koń cu powiedziano - „nie obiecuj”. )))

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Пляж в селе Монах
Podobne historie
Uwagi (2) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara